- Pierwszy film jaki nagrałem – to moje krótkie powitanie wraz ze skrótowym mottem – ideą powstania kanału „Doświadczony Ekspert Budowlany”
2. Drugi film to szczegółowa analiza tematyki mego kanału – kosztownych błędów w budownictwie i nie tylko oraz określiłem grupy ludzi, do których chcę dotrzeć z moim przekazem.
3. Dopiero w tym trzecim filmie zająłem się konkretnym tematem – hydroizolacjami, a konkretnie hasłem „woda w piwnicach”:
I. Hydroizolacje są jednym z najważniejszych elementów w budynku – zaraz po konstrukcji, gdyż gdy pęka konstrukcja to zazwyczaj i izolacja również pęka i przecieka. Dlatego przy przeciekach hydroizolacji nie można rozpatrywać tylko samej izolacji, lecz łącznie z kontrolą prawidłowości pracy konstrukcji.
Nieszczelności różnych hydroizolacji dyskwalifikują daną część obiektu z możliwości normalnego użytkowania. Gdy woda leje się do pomieszczenia, to nie można w nim ani mieszkać, ani trzymać jakichkolwiek dokumentów, ubrań czy nawet ziemniaków albo samochodów.
Niezależnie od tego, czy jest to woda przeciekająca z gruntu do piwnic, czy woda deszczowa na poddaszu, przeciekająca z dachu, czy z tarasu, czy w salonie przeciekająca np. z nieszczelnej izolacji w łazience – zawsze jest to bardzo poważna i uciążliwa wada, błąd, a często wręcz awaria obiektu wykluczająca go z użytkowania i wymagająca natychmiastowej interwencji. (takim właśnie „pogotowiem” byliśmy przez kilkadziesiąt lat – stąd nasze unikalne doświadczenie…)
Przecieki to dyskomfort i dyskwalifikacja całego obiektu nie tylko przy użytkowaniu – ale zwłaszcza przy sprzedaży . Doświadczeni pośrednicy w handlu nieruchomościami wiedzą, że wartość takiego obiektu może spaść grubo poniżej połowy średniej wartości w danym regionie.
Po kolei będziemy się zajmować przypadkami przecieków i osuszaniem budynków. Pierwsze zdjęcie pochodzi z budynku, w którym wykonano sporo błędów projektowych i wykonawczych. Widzimy jak woda zalega w warstwach posadzki piwnic.
Zaczniemy zatem od największej zmory wielu wykonawców, użytkowników, zarządców i właścicieli budynków – a więc od tematu „woda w piwnicach”. W dziale „kosztowne błędy w budynkach” będzie wiele przykładów walki z wodą i pokażę jak kosztownych błędów można było uniknąć. Pokażę też jak walczyliśmy z tą wodą i jak można zminimalizować koszty przy usuwaniu tych błędów.
Zacznijmy od stosunkowo częstych błędów – wpuszczaniem wody do piwnic a konkretnie do podziemnych hal garażowych:
II. WODA W PIWNICACH – najcięższe przypadki w 2 odsłonach – budynki posadowione w wodzie gruntowej, tzn. gdy poziom lustra wody gruntowej znajduje się powyżej poziomu posadzki piwnic.
1.) Najcięższy przypadek, gdy lustro wody gruntowej znajduje się powyżej posadzki piwnic a projektant nie zaprojektował płyty fundamentowej – temat na oddzielny, cały cykl wykładów – najdroższy błąd – rozpatrzę go innym razem.
2.) Dwa ciężkie, lecz nieco lżejsze przypadki – też gdy lustro wody gruntowej znajduje się powyżej poziomu posadzki piwnic a projektant zaprojektował płytę fundamentową ale:
2.a) – jak na przekroju a-a – projektant od razu zaprojektował płytę fundamentową, której górna powierzchnia równocześnie jest posadzką dla aut – jest to rozwiązanie bardzo poprawne i przeze mnie zalecane – tańsze i bezproblemowe.
2.b) – jak na przekroju b-b – projektant zaprojektował płytę fundamentową, na której zaprojektował warstwową posadzką dla aut – jest to rozwiązanie błędne – kosztowne w wykonaniu i problematyczne w eksploatacji – jest to bardzo kosztowny błąd projektowy.
Omówimy właśnie ten drugi przypadek błędnego rozwiązania (przekrój b-b) na 2 przykładach. Jak woda gruntowa przedostała się do podziemnych hal garażowych pomimo wykonania w podziemiu ścian żelbetowych i płyty fundamentowej, lecz projektanci niepotrzebnie zbytnio zagłębili te płyty i zaprojektowali zbędne, wielowarstwowe podłogi na tych +–płytach fundamentowych.
Tak, jak na pierwszym zdjęciu archiwalnym – wyglądały wszystkie odkrywki warstw podłogi na płycie fundamentowej na jednym z poważnych obiektów w 2006 r. Woda zalegała w warstwach w całym, podziemnym garażu. Można było szukać przyczyn jak wiatru w polu. Wszystkie warstwy podłogi łącznie ponad płytą fundamentową miały grubość ok. 50 cm, Sama płyta fundamentowa wykonana była jako szczelna płyta żelbetowa o grubości 80 cm.
Zewnętrzne ściany żelbetowe były wykonane jako tzw. ściany szczelinowe o grubości 60-80 cm, zapuszczane w gruncie dużo głębiej niż poziom dolny płyty fundamentowej – jako pierwsze. Później wykonano wykop pomiędzy ścianami, wykonano warstwę pod-betonu i wczepiano w nie kolejno: – fundamentową płytę żelbetową grubości 80 cm oraz 2 stropy kondygnacji podziemnych.
Podłoga warstwowa o gr. 50 cm, na płycie fundamentowej – skutek – o tyle niepotrzebnie, za głęboko była posadowiona płyta fundamentowa. Tyle niepotrzebnie więcej wykonano robót ziemnych przy wykopie (ok. 600 m3).
Tyle musiał GW niepotrzebnie później wwieźć na poziom „-3” materiałów aby wykonać niepotrzebną wielowarstwową podłogę grubości 50 cm… Przez te niepotrzebne warstwy, walka z wodą była wyjątkowo trudna i fizycznie bardzo ciężka (większość prac była wykonywana ręcznie, przy bardzo dużej wilgotności i przy zdemontowanej wentylacji mechanicznej, gdyż sporo przecieków było przez ściany szczelinowe pod szerokimi kanałami wentylacyjnymi, które dla wykonywania uszczelnień musiały być zdemontowane).
Walka z wodą trwała w tym przypadku bardzo długo (bo ok. 0,5 roku). Tyle trwało niepotrzebne szukanie źródeł przecieków i uszczelnianie miejscowych i liniowych nieszczelności na stykach. Musieliśmy niepotrzebnie rozebrać pasy posadzek wraz z podkładem wzdłuż ścian zewnętrznych, wzdłuż styków (przerw roboczych) w płycie fundamentowej i wokół słupów, oraz odkopać i uszczelnić wszystkie nieszczelności. Poradziliśmy sobie, ale to sporo nas kosztowało ciężkiej pracy a inwestora (a w zasadzie GW) pieniędzy.
Do tych ciekawych szczegółów wrócę innym razem. Tutaj tylko pokazałem zakres zbędnych prac przy 50 cm. grubości warstw na płycie fundamentowej, których można było uniknąć w fazie projektowania, gdyby płyta fundamentowa była od razu zaprojektowana jako posadzka dla samochodów z odp. spadkami, odwodnieniem i utwardzeniem (jak na szkicu a-a).
Podobnie było na innym obiekcie, lecz była to dodatkowa przemysłowa posadzka betonowa grubości 15-25 cm. Wtedy objętościowo mniej było trzeba usunąć warstw, ale bardzo ciężka praca była przy rozkuwaniu niepotrzebnej warstwy – twardej posadzki przemysłowej.
Obiekt, w którym szukaliśmy przecieków pod taką posadzką betonową, w którym poziom wody gruntowej wahał się na wysokości około 1 m ponad poziomem posadzki w garażu, gdzie woda również ją zalewała, lecz też nie były znane źródła przecieków, gdyż były przykryte właśnie tą betonową posadzką.
Był to budynek wielo-segmentowy, z dylatacjami w wielu miejscach – a to jeszcze pogarszało sytuację.
Wtedy woda przedostawała się do dylatacji i tam zalegała pomiędzy podwójnymi ścianami i poszczególnymi płytami fundamentowymi. Zdarzało się, że rozszczelniały się dylatacje wokół przejść i przejazdów pomiędzy segmentami, a niedowibrowane ściany żelbetowe lub styki z płytą fundamentową przepuszczały wodę w wielu słabszych miejscach.
Bardzo źle to wyglądało. Widać było, że woda spod posadzki wypływała, ale którędy wpływała ? – również i tutaj można było szukać przecieków, jak igły w stogu siana.
Uzdrowienie tej sytuacji wymagało specjalnych i drogich zabiegów, gdyż nie dało się tak po prostu wymienić uszczelek w dylatacji, gdyż przy ich wymianie – woda zalałaby cały podziemny garaż. Wtedy zostałby nam tylko kajak i ewakuacja. Z takimi problemami mieliśmy do czynienia właśnie w tym budynku. Również i tutaj poradziliśmy sobie – przedstawię jeszcze parę zdjęć i szkiców z tej nierównej walki. Wykonałem tam przedtem specjalną ekspertyzę i zastosowałem indywidualne rozwiązania, które też tutaj pokazuję. Wyraźnie widać niepotrzebną warstwę betonowej posadzki ze spadkami na płycie fundamentowej, spod której wypływała woda. Pokazują to zdjęcia poprzednie i kolejne szkice. Jak wysoko woda zalegała w dylatacji budynku – pokazuje kolor niebieski.
Na tych szkicach widać ewidentne błędy projektowe, które trudno wykryć osobie nie zajmującej się na co dzień błędami, a które bardzo drogo kosztują nie tylko Generalnego Wykonawcę, ale głównie bezpośredniego wykonawcę a później po gwarancji – często także użytkownika a w zasadzie właściciela budynku.
Na tym zdjęciu widać niewinnie sączącą się wodę z dylatacji pomiędzy dwoma ścianami segmentów, gdzie woda jest uwięziona – w dylatacji do wysokości 1 metra nad posadzką (poziom wód gruntowych, jak na tych szkicach).
Na następnych zdjęciach widać naszą nierówną walkę z wodą i szukanie przecieków oraz prace wstępne dla uszczelnienia kolejnego przejścia – drzwi na podwójnej ścianie pomiędzy segmentami. Z dylatacji leje się woda. Poniżej prawie krok po kroku pokazuję nasze zabiegi uszczelniające. Na tym zdjęciu widać rozkuty próg posadzki z zalegającą wodą pod posadzką.
Na kolejnym zdjęciu widać już nie ma tam gruzu, wodę cały czas wpompowywaliśmy i stale na nowo nachodziła…
Teraz pokażę szkic mojego patentu, który tutaj zastosowałem a bez którego nie byłoby możliwe uszczelnienie tych zalanych dylatacji. Użyłem tu podwójnych par płaskowników z blachy nierdzewnej a pomiędzy nimi wkleiliśmy solidną taśmę dylatacyjną. W płaskownikach wykonaliśmy otwory, przez które je przykręciliśmy do żelbetowych elementów, pomimo wklejania ich na żywicę. Zastosowaliśmy kotwy nierdzewne osadzone na specjalną żywicę. Blachy rozsunęliśmy tak, aby mogły oddzielnie pracować (każda para zakotwiona była do innego segmentu budynku). W ten sposób nie ingerowaliśmy w stare uszczelnienia dylatacji a pod taśmę wkleiliśmy nowy sznur i przestrzeń wypełniliśmy żywiczną masą elastyczną. To jednak nadal nie gwarantowało uszczelnienia, gdyż woda cały czas się sączyła nie pozwalając żywicom dobrze się skleić. Dużo wcześniej osadzone kotwy dały możliwość dociśnięcia blach a pomiędzy nimi docisnęły się też taśmy. Trochę mniej ale nadal woda się sączyła. Dopiero iniekcja z żywic pęczniejących przez specjalnie w tym celu zamocowane pakery – dała 100% uszczelnienie ale umożliwiając ruch na dylatacji.
Widać to na tym szkicu – przekroju przez konstrukcję dylatacji i przez nasze płaskowniki – oznaczone kolorem niebieskim
Na kolejnym zdjęciu widać już założone sztaby ze stali nierdzewnej, przytrzymujące taśmę dylatacyjną i już suchą dylatację, lecz woda z boku dalej nachodzi. Widać, że powiększyliśmy odkrywkę styku posadzki i ściany w celu dalszych poszukiwań przecieków.
Dwa kolejne pionowe zdjęcia pokazują obklejony cały otwór drzwiowy taśmą dylatacyjną. Z boku widać śruby utrzymujące i całe blachy pokryte żywicą i posypane piaskiem kwarcowym dla lepszej przyczepności kolejnych warstw, maskujących później blachy i śruby. Między sztabami widać wystającą i napęczniałą taśmę dylatacyjną oraz osadzone specjalne pakery dla aplikacji żywic – iniekcji z żywic pęczniejących, które ostatecznie doszczelnią cały otwór wokół ościeży drzwi. Tak samo obrobiono szerokie otwory przejazdowe, co pokażą kolejne zdjęcia.
Na tym zdjęciu powyżej i poniżej – widać wypływającą żółtą żywicę uszczelniającą i już nie ma tam wody.
Tak wyglądały prace w trakcie uszczelniania. Widzimy tutaj specjalne taśmy dylatacyjne klejone na wielokrotnie przeze mnie sprawdzoną, elastyczną żywicę w technologii DEITERMANN, przytwierdzone sztabami ze stali nierdzewnej, iniekcje z żywic pęczniejących KOESTER, świetne szlamy uszczelniające, odporne na ujemne ciśnienie wody – szlamy elastyczne – to wszystko, w również wielokrotnie przeze mnie sprawdzonej technologii naprawczej marki KOESTER – indywidualnie zaprojektowanych i dopasowanych do tutejszych potrzeb (w razie pytań o szczegóły – indywidualnie podpowiem.)
A tak wyglądały te miejsca po uszczelnieniu, osuszeniu i zabetonowaniu bruzd w posadzkach i wyprawieniu krawędzi ścian wraz z utworzeniem i aplikacją odp. żywic w niezbędnych dylatacjach.
Widać tutaj, że potrzeba było oprócz wielkich ciężkich robót rozbiórkowych i poszukiwawczych, także specjalnego projektu i zaawansowanych technologii, aby temat opanować. Uniknęłoby się tych prac, gdyby nie wykazane błędy projektowe i wykonawcze. Teraz, po tych 2 przykładach, spróbujemy sobie odpowiedzieć na to dręczące pytanie:
Co trzeba zrobić, aby nie wpuścić wody do piwnic?
Zaczynajmy od ważnych przemyśleń, wskazówek i przestróg dla architektów, konstruktorów i inwestorów. Aby nie wpuścić wody do piwnicy najprościej byłoby budować bez piwnicy, jednak nie zawsze się tak da, chociaż też nie do końca i to pomaga.
(Rozwiązania izolacji parterowych budynków przeanalizujemy w kolejnych filmach.)
- Dzisiaj pokazałem najcięższe problemy, budynki podpiwniczone, których piwnice wręcz stoją we wodzie,
- Oczywistym jest, że najlepiej jest od razu zaprojektować i wykonać solidną i szczelną konstrukcję podziemnych kondygnacji wraz z prawidłową izolacją.
- Jak widzimy na dwóch w/w przykładach, że pomimo tego, iż zaprojektowano w obydwóch przypadkach płyty fundamentowe i solidne, żelbetowe ściany – to przez te mocne przecieki – woda w piwnicach praktycznie zdyskwalifikowała te budynki.
- Czyli jak widać – płyty fundamentowe jednak nie wystarczają, chociaż są one niezbędne.
Wnioski:
1.) Dla wszystkich poważnych, znaczących budynków podpiwniczonych, zwłaszcza z podziemnymi garażami, gdy poziom wody gruntowej może być wyższy niż poziom posadzki w garażu, najsolidniejszą i niezbędną konstrukcją jest wtedy żelbetowa tzw. „biała wanna” – budynek posadowiony na szczelnej płycie fundamentowej, która równocześnie pełni rolę posadzki (wg przekroju a-a)– wraz ze szczelnymi ścianami żelbetowymi tworzy „białą żelbetową wannę” („białą”, bo z betonu, a nie z czarnego bitumu).
- „Biała wanna” tzn. ze szczelnego betonu (z odp. domieszkami i odp. zawibrowanego) z odp. gęstym, dwustronnym zbrojeniem – siatkami o odp. rozstawie i przekroju prętów – często nie wynikających z obliczeń statycznych, lecz przede wszystkim przyjętych konstrukcyjnie przeciw pęknięciom skurczowym – zarówno w ścianach jak i w płycie fundamentowej.
- „Biała wanna” musi posiadać odp. systemowe uszczelnienia styków (ściana/płyta) i przerw roboczych w betonowaniu (szczegółowo o tym później – przy innym przykładzie, lub na szczegółowe pytania). Ja z doświadczenia polecam minimum podwójne zabezpieczenia. Wychodzę z założenia, że woda jest „rzadka”, zwłaszcza pod ciśnieniem może dojść do piwnicy już w trakcie betonowania płyty fundamentowej lub ścian.
- Najbardziej przeze mnie polecanym rozwiązaniem konstrukcyjnym jest zaprojektowanie tak płyty fundamentowej, aby równocześnie była ona od razu gotową posadzką w garażu!!!, tzn. od razu wyprofilować w niej odp. spadki, zatopić i uszczelnić koryta odpływowe a górną powierzchnię płyty fundamentowej od razu odp. utwardzić na świeżo twardniejącym betonie. Potem odp. zabezpieczyć na okres budowy, aby nawierzchni nie zniszczyć. To robiliśmy w Niemczech – to da się zrobić!
W Niemczech już 25 lat temu tak robiliśmy. Kiedyś wrócę do tego tematu i przedstawię zdjęcia. To się naprawdę opłaca zarówno dla inwestora, jak i dla wykonawcy, oraz dla przyszłych użytkowników, mianowicie:
– zyskujemy płytsze posadowienie budynku, mniej robót ziemnych i mniej walki z wodą w czasie budowy – mniejsze koszty.
– zyskujemy przez całkowitą eliminację warstw posadzkowych (mniej robót betonowych i posadzkowych, mniej żelbetowych ścian do wykonania (są niższe o grubość warstw posadzki) – krótszy czas budowy – dalsze poważne zmniejszenie kosztów.
– zyskujemy przede wszystkim na naprawach gwarancyjnych w czasie gwarancji oraz w całym okresie eksploatacji budynku. Nie można zupełnie wykluczyć, że konstrukcja nigdy nie pęknie i nigdy nie pojawią się przecieki… (gdyby tak było, to ja z moją profesją byłbym przez 36 lat bezrobotnym – a zaręczam, że tak nigdy nie było…). Ale co innego jest mieć wszystko pod stałą kontrolą jak na przekroju a-a, zamiast szukać pęknięć zakrytych warstwami posadzki – tak, jak w w/w drugim przykładzie – przekrój b-b.
Zyskujemy zatem na skuwaniu i odtwarzaniu warstw posadzkowych w poszukiwaniu nieszczelnych miejsc, gdyż tych warstw posadzkowych po prostu nie ma, więc nie potrzebne są te prace – powyższe 2 przykłady znów są na to kapitalnym dowodem… Wtedy walka z wodą ogranicza się do iniekcji konkretnych, widocznych przecieków – dużo mniejsze koszty robót gwarancyjnych i w czasie całej eksploatacji budynku.
Dziwię się, że nadal projektanci nie idą w tym kierunku a te, wg mnie błędne rozwiązania z wielowarstwową podłogą w garażach, nagminnie z uporem nadal się powtarzają… aż mnie serce boli i ściska, jak można tak marnotrawić swoje lub czyjeś pieniądze? (nierzadko też publiczne, czyli nas wszystkich…???!!!)
2.2.) Dlatego dla wszystkich poważnych budynków podpiwniczonych, zwłaszcza z podziemnymi garażami wylewanymi z betonu monolitycznego, gdy poziom wody gruntowej może być wyższy niż poziom posadzki w garażu – polecam oprócz w/w. tzw. „białej wanny” jako drugie, dodatkowe zabezpieczenie specjalną izolację z odp. membrany. Proponuję świetną, niezawodną i sprawdzoną na wielu obiektach a przy tym niedrogą – membranę AlphaProPlus. montowaną do betonu i szalunków od wewnątrz. Ma ona bdb. właściwości sczepienia się ze świeżym betonem podczas betonowania.
Polecana przeze mnie AlphaProPlus to membrana do izolacji przeciwwodnych budynków, stosowana pod warstwą wylewanego betonu jako zabezpieczenie przed przenikaniem wody gruntowej do wnętrz tych obiektów. Jest ona jednostronnie laminowana włókniną propylenową, co w dużym stopniu ułatwia łączenie się betonu z izolacją na całej powierzchni. Łączenie pasów membrany ze sobą przy pomocy specjalnej taśmy butylowej, którą można też użyć do uszczelniania wszelkich uszkodzeń i przebić, jest nieskomplikowane i pewne. Płynny beton przenika do wewnątrz włókniny i bdb. wiąże się podczas procesu dojrzewania betonu.
Stosując takie dodatkowe zabezpieczenie, możemy być pewni, że takich kłopotów, jakie opisałem w przytoczonych dzisiaj przeze mnie 2 przykładach – na pewno nie będzie!
Jeśli poziom wód gruntowych waha się – nie polecam natomiast w tych przypadkach mat bentonitowych, gdyż w czasie ruchu wody uszczelniacz (bentonit) wypłukuje się i po jakimś czasie nie spełnia ona już swojej roli.
W pierwszym przykładzie, z 50 cm grubości warstw posadzkowych, zastosowano pod płytą fundamentową właśnie maty bentonitowe – jak widać było to nieskuteczne rozwiązanie. Tak było też na innych, jeszcze bardziej spektakularnych obiektach. Stąd moja przestroga.
W następnym odcinku opowiem o najtrudniejszym przypadku (nr 1) – czyli co zrobić, gdy woda w piwnicach już jest, a nie zastosowano płyty fundamentowej i białej wanny, tylko ławy i zamiast ścian żelbetowych zastosowano ściany z bloczków betonowych.
Jeśli Państwu podobał się temat – proszę o „łapkę” w górę oraz o subskrybowanie mego kanału, o pytania na blogu lub o kontakt w razie Państwa bardzo trudnych problemów z wodą w piwnicach i nie tylko.
Na tym dzisiaj kończę i życzę Państwu miłego dnia
——————————————————————————————————————————————————————————————————————
4. Czwarty film i odcinek bloga to w dalszym ciągu „woda w piwnicach”
Dzień dobry.
Dzisiaj omówię obiecany temat:
II. WODA W PIWNICACH – najcięższe przypadki – znów w 2 odsłonach – budynki posadowione w wodzie gruntowej, tzn. gdy poziom lustra wody gruntowej znajduje się powyżej poziomu posadzki piwnic.
1.) Najcięższy przypadek, gdy lustro wody gruntowej znajduje się powyżej posadzki piwnic a projektant nie zaprojektował płyty fundamentowej – najdroższy błąd – rozpatrzę go znów w 2 możliwych odsłonach, tj.:
1.a) – gdy nie da już się wykonać płyty fundamentowej w istniejącym, zalewanym budynku. Dzisiaj zajmiemy się tym przypadkiem na konkretnym przykładzie hali garażowej regularnie zalewanej wodą gruntową, pomimo ciągłego jej wypompowywania.
1.b) – gdy da się wykonać płytę fundamentową w istniejącym, zalewanym budynku. To temat na kolejny odcinek z tego cyklu.
Wracając do punktu 1.a), czyli najcięższego przypadku, gdy lustro wody gruntowej znajduje się powyżej posadzki piwnic a projektant nie zaprojektował płyty fundamentowej – najdroższego błędu, najlepiej omówić na konkretnym przykładzie pokazując kolejno zdjęcia, mianowicie:
Na pierwszym zdjęciu widzimy stojącą wodę w wykopie przy budynku. Widzimy jak trudna była sytuacja. Wykonawca odkopał częściowo budynek, lecz nie dało się nic zrobić, gdyż woda zalegała metr powyżej posadzki w garażach. Poza tym nie wszędzie można było odkopać budynek, ponieważ infrastruktura sąsiadów na to nie pozwalała. Pozostało wykonywać wszystkie prace od wewnątrz. A jak było w środku pokazują kolejne zdjęcia, mianowicie:
Na tych zdjęciach widzimy jak trudna była sytuacja. Wykonawca próbował coś robić, ale jak widać – nic to nie dawało. Bez planu i opracowania systemowego – mogła nas czekać tylko porażka. Woda była pod posadzką, woda lała się też ze ścian pomimo tego, że z koryt ściekowych odprowadzana była do studzienki i stamtąd stale, na bieżąco była wypompowywana, co pokazuje kolejne zdjęcie. Widać też wykwity na ścianach. Nie wszędzie są równe, ale na kolejnych zdjęciach dochodzą nawet do sufitu.
Tutaj widzimy, że tynki ścian zewnętrznych były zawilgocone na różnych wysokościach i w zasadzie musiały być skute aż do samej góry. Widać dokąd zalegała woda na zewnątrz i jak wysoko ściany przeciekały i były zawilgocone od wód gruntowych. Wyżej nieszczelności również się uwidaczniały wpuszczając wilgoć z wód opadowych. Dlatego jednak zapadła decyzja, że musimy zaizolować ściany na całą wysokość podziemnej kondygnacji.
Zacząłem od Ekspertyzy i wykonania szczegółowego projektu naprawczego. Ideą tego projektu był drenaż wewnętrzny z wykonaniem studzienek rewizyjnych. Fragment szkicu drenażu zamieszczam poniżej. Całego budynku nie pokażę, bo nic nie byłoby na nim widać. Trudność polegała na tym, że w budynku były posadzki przemysłowe, które trzeba było w wielu miejscach wycinać.
Powyżej pokazałem uproszczony szkic tylko fragmentu rzutu podziemnych garaży dla zobrazowania wielkiego zakresu niezbędnych prac. Kolejny szkic, to fragment przekroju przez projektowany drenaż wewnątrz i niewykonany ale przeze mnie niedopuszczony drenaż zewnętrzny, który nie dość, że przez sąsiadującą infrastrukturę był już niewykonalny, to schodził z jednej strony mocno pod ławą fundamentował i mogłoby się zdarzyć, że zostanie z jednej strony podmyty fundament i po jakimś czasie mogłoby się okazać, że budynek zacznie pękać i nierównomiernie osiadać – stąd te przekreślenia. Pokazałem też krzywe, jak będą się układały krzywe dekompresji wewnątrz i na zewnątrz budynku po zastosowaniu zaproponowanego drenażu wewnętrznego.
Powyżej widzimy piłę do cięcia betonu, ustawioną na specjalnej prowadnicy, przymierzoną do pierwszego cięcia posadzki.
Na tym zdjęciu już widzimy wycięty i wykuty pas betonu dla kanału drenarskiego
Kłopot był też ze ścianami zewnętrznymi, które były wykonane z bloczków betonowych z trzpieniami żelbetowymi. Wszystkie ściany były otynkowane. W wielu miejscach przeciekały. Widać było na ścianach wyraźne zawilgocenia wykwity soli.
Tutaj widzimy, że tynki ze ścian zewnętrznych musiały być skute do samej góry. Widać dokąd zalegała woda na zewnątrz i jak wysoko ściany przeciekały i były zawilgocone. Dlatego od wewnątrz musieliśmy zabezpieczyć ściany na całą wysokość.
Tutaj ta sama ściana po skuciu tynków, po przeszlifowaniu, odkurzeniu i zmyciu myjką oraz po lekkim osuszeniu – tak prawidłowo została przygotowana do aplikacji chemii budowlanej. A więc do iniekcji, nakładania gruntów i szlamów uszczelniających, odpornych na ujemne ciśnienie wody (czyli naporu wody gruntowej od zewnątrz), ostatecznie do wykonania tynków renowacyjnych.
Tutaj widzimy fragment wyciętego i wykutego w posadzce i podkładach kanału na drenaż z odwiertem poziomym na odp. wyliczonej wysokości – przez ławę fundamentową pod ścianą poprzeczną, dla ciągłości drenażu. Tak trzeba było pokonać wielokrotnie każdą ławę poprzeczną.
Drenaż musiał posiadać odp. spadki i w wielu miejscach trzeba było przechodzić przez ławy fundamentowe. W tym celu trzeba było je przewiercać jw., gdyż nie można było przecinać ich zbrojenia głównego aby ich nie osłabić.
Na oczyszczonych i zagruntowanych ścianach już zaczęliśmy aplikować szlam uszczelniający marki KOESTER, odporny na ujemne ciśnienie wody.
Krok po kroku kolejne zdjęcia pokażą naszą ok 4-miesięczną walkę z wodą i wilgocią. Na zdjęciu poniżej widzimy świeżo naniesiony szlam do połowy ściany. Tylko na odpowiednio przygotowane podłoże, naniesiony szlam uszczelni ścianę od wewnątrz.
Tutaj widzimy iniekcję ścian wewnętrznych przeciw kapilarnemu podciąganiu wody wykonaną z odp. kremu w systemie KOESTER .
Na tych zdjęciach widzimy układanie rury drenażowej z otoczką z włókna kokosowego, obsypaną grubym żwirem z otoczaków i owiniętą geowłókniną. także studzienki owinięte zostały geowłókniną aby tylko czysta woda płynęła drenażem.
Bez tego sprzętu nie dalibyśmy sobie rady usunąć gruzu i nawieźć nowego kruszywa i innych materiałów.
Tam gdzie woda nadal sączyła, (wypłukała nam świeży szlam), musieliśmy zastosować iniekcję przeciw wodzie naporowej z żywic pęczniejących, jak tutaj pokazałem na tym zdjęciu.
Drenażowa studzienka rewizyjna przygotowana do zasypania.
Tutaj szlamy z… fotelem dla prezesa lub projektanta…
Skrzyżowanie kanałów drenarskich – różne wykończenie posadzek
Czasem trzeba było pomóc osuszać szlamy dmuchawami.
Wykończona posadzka kostką brukową w garażu z pokrywą studzienki rewizyjnej.
Wykończone szlamy schną. Do połowy dodatkowo szlam elastyczny. Tak wysoko, jak może podejść poziom wody gruntowej.
Obrzutka niepełna – warstwa sczepna dla tynku renowacyjnego – pokrycie 50 – do 75%.
Suche ściany, wykończona posadzka kostką brukową nad drenażem. Racjonalna decyzja w razie potrzeby ingerencji w warstwy.
W pomieszczeniach magazynowych – betonowa posadzka nad kanałem drenarskim – przygotowanie pod płytki.
Skrzyżowanie kanałów drenażowych i kratek ściekowych w ramkach ze stali nierdzewnej – ze studzienką rewizyjną pośrodku.
Gotowe tynki renowacyjne powoli dojrzewają.
Gotowe tynki renowacyjne już pomalowane farbą renowacyjną i posadzka w pomieszczeniu szczytowym, gdzie stał fotel dla prezesa…
Widać jak wysychają tynki, gotowa posadzka z kostki brukowej nad drenażem.
Tutaj już są ułożone płytki w magazynie, w narożu widać studzienkę drenarską. Tynki już są prawie suche – rozpoczęto malowanie.
Tutaj już jest cała hala pomalowana i wszędzie jest już sucho. Widać też, że już jest użytkowana. Jak widać było sporo pracy i udało się cel osiągnąć, lecz nie było łatwo i nadal już przez cały czas będą ponoszone koszty ciągłego wypompowywania wody.
Te wszystkie prace byłyby niepotrzebne, gdyby została zaprojektowana płyta fundamentowa, która równocześnie byłaby posadzką dla aut oraz ściany byłyby wykonane jako żelbetowe ze szczelnego betonu – jako tzw. biała wanna, o której pisałem i mówiłem na poprzednim naszym spotkaniu.
Tak więc kochani Inwestorzy i Projektanci – nigdy nie oszczędzajcie na konstrukcji i na izolacji a szczególnie, gdy budynek stawiacie we wodzie!!!
Zawsze wtedy projektujcie żelbetową, szczelną płytę fundamentową, która równocześnie jest posadzką dla aut (bez dodatkowych warstw) i takie same szczelne ściany ściany żelbetowe. To naprawdę się opłaca. Nie róbcie tak kosztownych błędów, jaki tu opisałem…
Być może jeszcze bardziej będą przemawiać do wyobraźni liczby, które uzmysłowią nam jak bardzo kosztowny to był błąd inwestora i projektanta, mianowicie:
1.) Aby wyciąć kanały w posadzce przemysłowej, trzeba było wyciąć, rozkuć i wywieźć z piwnic – usunąć z budynku ok. 150 m3 gruzu betonowego, czyli ok. 300 ton.
2.) Aby wykonać drenaż w kanałach pod posadzką przemysłową, trzeba było ułożyć 150 m rury drenarskiej w oplocie kokosowym, wywiercić i zamontować 25 studzienek i obsypać grubym kruszywem ok. 200 ton.
3.) Aby uzupełnić posadzkę po wykonanym drenażu w kanałach trzeba było ułożyć 200 m2 kostki brukowej z pod-betonem lub betonem przemysłowym, to znów do wwiezienia ok. 30 m3 betonu 30 m3 piasku – czyli znów ok. 120 ton.
4.) Aby częściowo wykorzystać wycięte kanały w posadzce przemysłowej dla odprowadzenia z posadzki (wody spod kół), trzeba było zamontować i wyprofilować nad drenażem ok. 80 m kratek żeliwnych, wkleić na żywicę ok. 160 m specjalnych kątowników ze stali nierdzewnej.
5.) Aby usunąć przecieki i zawilgocenia ze ścian, trzeba było skuć tynk i wyszlifować ok. 500 m2 i wywieźć z piwnic – usunąć z budynku ok. 15 m3 gruzu z tynku, czyli kolejne ok. 30 ton.
6.) Aby usunąć przecieki i zawilgocenia ze ścian, trzeba było wykonać ok. 500 m2 szlamu i tyle samo tynków renowacyjnych a do piwnic wwieźć kolejne 15 m3 szlamów i tynku renowacyjnego, czyli kolejne ok. 30 ton.
7.) Aby doprowadzić wszystko do porządku po robotach trzeba było wyczyścić ok. 1000 m2 posadzek, tyle samo sufitów i ok. 2000 m2 ścian i pomalować ok. 3000 m2 ścian i sufitów farbami renowacyjnymi na co wyszło ok. 1000 litrów farb renowacyjnych.
W następnym odcinku opowiem o kolejnym, jednym z najtrudniejszych przypadku (nr 1) – czyli co zrobić, gdy woda w piwnicach już jest, a nie zastosowano płyty fundamentowej i białej wanny, tylko ławy i zamiast ścian żelbetowych zastosowano ściany z bloczków betonowych. W przyszłym tygodniu opowiem jaką walkę trzeba było stoczyć walkę aby taką płytę wykonać, gdy budynek już stał i to we wodzie.
Jeśli Państwu podobał się ten temat – proszę o „łapkę” w górę (jeśli nie to proszę dać łapkę w dół) oraz proszę subskrybować mój kanał. Proszę też o pytania na blogu, lub o kontakt w razie Państwa bardzo trudnych problemów z wodą w piwnicach i nie tylko.
Na tym dzisiaj kończę i życzę Państwu miłego dnia
——————————————————————————————————————————————————————————————————————
5. Piąty film i odcinek bloga, to cd. tematu „woda w piwnicach”
Dzień dobry.
Dzisiaj omówię obiecany temat:
II. WODA W PIWNICACH – najcięższy przypadek – czyli budynek posadowiony w wodzie gruntowej, tzn. gdy poziom lustra wody gruntowej znajduje się powyżej poziomu posadzki piwnic.
1.) Najcięższy przypadek, gdy lustro wody gruntowej znajduje się powyżej posadzki piwnic a projektant nie zaprojektował płyty fundamentowej – najkosztowniejszy błąd – rozpatrujemy tym razem jego drugą odsłonę, tj.:
1.b) – gdy da się jeszcze wykonać płytę fundamentową w istniejącym, zalewanym budynku. To temat na dzisiaj z tego cyklu.
Rozwijając punkt 1.b), czyli najcięższy przypadek, gdy projektant nie zaprojektował płyty fundamentowej – omówimy na kolejnym, konkretnym przykładzie pokazując po kolei zdjęcia, mianowicie:
To był przypadek, gdy pewna firma zastosowała najlepsze technologie izolacyjne, lecz jej się nie udało, gdyż nie wykonali płyty fundamentowej, tylko izolacje na podkładzie betonowym przykryli styropianem i obciążyli ciężką posadzką. Posadzka grubości ponad 10 cm, pomimo swej wagi ok. 250 kg/m2, nie zabezpieczyła jednak piwnic przed wodą pod ciśnieniem. Styropian się naddał i znów zaczęły jesienią się przecieki. Dlatego pojawiliśmy się my – przez jednego z prezesów firmy nazwani: „ZAKLINACZE WODY” – Nie wyglądało groźnie, bo w większości izolacja trzymała a my przyszliśmy dopiero w momencie, gdy woda opadła, tj. w gorącym okresie letnim – w okresie suszy. Najpierw trzeba było skuć całą posadzkę i wynieść z piwnic gruz – to ze 100 m2, to 25 ton.
Na kolejnym zdjęciu (pomimo suszy) widzimy zalegającą wodę na podeście przy schodach zewnętrznych do piwnicy. Czyli niebezpieczeństwo było dość blisko.
Odkrywamy kolejne pomieszczenia. Usuwamy styropian i folię.
Jak widzimy na tym zdjęciu – mocny beton i 10 cm grubości. Na szczęście był na styropianie.
Po odkryciu folii widzimy wodę na podkładzie betonowym. Tu widać już, że to nie przelewki.
Moim pomysłem było wykonanie płyty fundamentowej, grubości 16 cm (tyle wygospodarowaliśmy przestrzeni po skuciu posadzki i usunięciu styropianu). Zaklinowaliśmy ją w bruzdach mijankowych w ścianach konstrukcyjnych poniżej górnego poziomu posadzki (na miejsce usuniętych warstw). Dla zakotwienia w ścianach wykuliśmy bruzdy „mijankowo”, gdyż nie można było podcinać całych ścian, aby ich nie osłabić. Jak to zaprojektowałem – pokazałem na powyższym szkicu – szkicu rzutu piwnic jednego pomieszczenia i przekroju, odcinkami ok. 0,5-metrowymi co pół metra.
Tutaj widzimy jedną taką wnękę. Widać, że wilgoć była w murze. Na kolejnych zdjęciach widać wykutych więcej wnęk. Miało to za zadanie utrzymać płytę żelbetową, bo woda może podnieść swobodnie leżącą. Przy okazji woda będzie dociskać izolację do tej płyty od spodu i jeszcze bardziej uszczelniać, a nie wciskać izolację w styropian, jak to zrobiła poprzednia firma a co my musieliśmy skuwać.
Na kolejnym zdjęciu widzimy już wyszlifowany beton i przygotowany do aplikacji izolacji szlamowej. Oczywiście zaczynamy od gruntowania i od holek szczelnych w pachwinach.
Na tym zdjęciu jest już zaaplikowany szlam sztywny, odporny na ujemne ciśnienie (odrywające ciśnienie wody od zewnątrz do wewnątrz)
Tutaj aplikujemy izolację 2-składnikową masę polimerowo-bitumiczną – zbrojoną siatką. Kolejne zdjęcia pokazują już zaizolowane podwójnie – przygotowane pomieszczenia do wykonania płyty żelbetowej.
Tutaj już układamy zbrojenie – głównie górą. Samego betonowania nie uwieczniłem na zdjęciu.
Na tych zdjęciach już widzimy suche pomieszczenie i układanie płytek a ściany otynkowane tynkiem renowacyjnym. Pełen sukces.
Chcę tylko powiedzieć, że to były bardzo kosztowne prace, które inwestor finansował drugi raz. Pierwsza ekipa zrobiła podstawowy błąd i uciekła. Oczywiście, że inwestor ich ścigał sądownie i nawet nie wiem, czy ich dopadł. Jedno jest pewne. Z wodą nie ma żartów. Tu były zrobione 2 poważne błędy:
1.) Projektant nie przewidział płyty fundamentowej a wiedział, że woda gruntowa podchodziła powyżej poziomu posadzki. Pomimo zastosowania najlepszej chemii budowlanej – zawiniła konstrukcja: brak płyty fundamentowej.
2.) Wykonawca izolacji nie był konstruktorem i sądził, że izolację wystarczy przycisnąć ciężką posadzką – jak widać, to nie wystarczyło.
W części budynku ok 100 m2 piwnic – naprawy wchodziły w koszty grubo powyżej 100 000 zł. Na prawdę kosztowne to błędy….
Ostatnie zdjęcie – suchy tynk i sucha posadzka
Jeśli interesował Państwa ten temat – proszę dać łapkę w górę, jeśli nie – to w dół.
Następny temat będzie dla odmiany o budownictwie pasywnym – w drugim bloku tematycznym.
Do widzenia . Pozdrawiam Państwa serdecznie!
To nie tylko blog, to jak otwarty dialog z myślami, gdzie każdy artykuł to jak rozmowa z przyjacielem, dzielącym się nie tylko treścią, ale także emocjami i osobistymi spostrzeżeniami.
Pouczająca lektura! Doceniam szczegółowość i dokładność. Szkoda tylko, że niektóre fragmenty są zbyt techniczne dla laików. Mimo to, świetne źródło wiedzy!
Szkoda, że mam ostatnio tak mało czasu, gdyż tylko w tym roku mam ponad 30 zgłoszeń różnych problemów, niestety ostatnio coraz częściej nie z wodą w piwnicy, lecz z wilgocią na parterze w budynkach bez piwnic…
O tym zrobię na pewno nie jeden film, bo albo za Deweloperkę biorą się ludzie zupełnie nie mający pojęcia o budownictwie, albo ludzie chcący za wszelką cenę zaoszczędzić, nie mając wyobraźni, jakie mogą być tego skutki.
Jeżdżę po całej Polsce i pomagam ludziom, jak mogą z tego wyjść ale to już jest za późno. Mleko się rozlało i trzeba sporych środków, aby uratować te budynki. Lepiej zapobiegać, niż leczyć…
No cóż. Narobiłem sobie kłopotu.
Myślałem, że filmami będę pomagał ludziom a tu tyle mam zgłoszeń, że nie daję rady. Każdy problem jest inny, trzeba jeździć na wizje i rozwiązywać sprawy indywidualnie. Na filmy nie mam w ogóle czasu.
Mam nadzieję jednak że się uporam z ekspertyzami i zrobię niedługo nowy film
Dzień dobry, mój problem dotyczy zalewanej notorycznie przy ulewach piwnicy w domu jednorodzinnym blizniaczym,to wody gruntowe,sąsiad nie ma wody podniósł piwnicę jakiś 60 cm wyżej od nas,jak widział że my mamy problem i u nas się wybija, na podłodze jest beton ok 3-4cm na nim folia i beton 2-3cm, woda dostaje sie między ściana a posadzką, została zrobiona dziura w piwnicy ,wyłożona blachą nierdzewną i w niej jest włożona pompa która wypompowuje wode w razie zalania,jakieś 2 lata temu została wykorzystana zaprawa CERESIT CR 65 i miedzy podłogą a ściana nałozona 3 razy, 2 lata był spokoj teraz woda wycieka wszędzie nawet sibrem kominowym czy łączeniem schodów z posadzką, nie wiem już co robić ,piwnica jest juz bardzo niska ma ok 170,więc nie ma mozliwości jej podnieść do tego w piwnicu jest piec miałowy który stoi na 12cm bloczku betonowym i praktycznie jest przy suficie. Proszę o informacje czy jest jakaś szansa żeby pozbyć się problemu.Pozdrawiam